Nie znaleziono żadnych wyników
Nie znaleziono szukanej strony. Proszę spróbować innej definicji wyszukiwania lub zlokalizować wpis przy użyciu nawigacji powyżej.
Coraz mniej czasu zostało do zakończenia projektu a jeszcze tyle do „zwiedzenia”. W środę zanurkowaliśmy po raz kolejny w jeziorze Białym Wigierskim. Zamiarem tego nurkowania było sprawdzenie klarowności wody i ilości ryb po najcieplejszych miesiącach w roku. Niestety wiadomości dobrych nie mamy, ponieważ przejrzystość jest nawet gorsza niż w czerwcu. Ryb dużych nie ma, mnóstwo zjedzonych raków, czyli same korpusy. Jedynie roślinność jest piękna i okazała.
Pogoda do nurkowania była praktycznie idealna, nie za gorąco, słońce świeciło ale nie raziło więc mogłoby się wydawać, że będzie wspaniale. Tym bardziej, że przy samym brzegu woda jest krystalicznie czysta. Jednak nie jest tak już od głębokości 4-tego metra. No nic, jeszcze ze dwa nurkowania w październiku i listopadzie oraz minimum jedno nocne i wtedy się okaże jaki to było rok dla tego jeziora.
Dziękujemy sponsorom za wsparcie bez którego było by ciężko.
Rok Czarnej Hańczy to wspaniała okazja żeby pokazać walory tej pięknej rzeki oraz zakończyć wakacje, spływając na wiele różnych sposobów.
W niedzielę spotkaliśmy się niewielką grupą przyjaciół aby uczcić zakończenie wakacji oraz czcić Rok Czarnej Hańczy. Miejsce spływu to nie gdzie indziej jak tylko u Zbyszka Terleckiego w Budzie Ruskiej. To magiczne miejsce zwane Zakolem, przyciąga nas bardzo często swoim nieodpartym urokiem.
Niedziela nie należała pogodowo do najpiękniejszych dni września ale nie przeszkodziło nam to w dobraniu odpowiedniego sprzętu do spływu. Każdy znalazł coś dla siebie i dzielnie spłyną tą wspaniałą rzeką.
A co było pod, na i nad wodą sami zobaczcie 🙂
Na zakończenie tradycyjnie sauna i ognisko pełne pachnących smakołyków. Dziękujemy Zbyszkowi oraz wszystkim uczestnikom spływu za udział i świetną zabawę. To Wy tworzycie ten wspaniały klimat 🙂
Tym razem postanowiliśmy wyruszyć na przygodę nurkową do słonecznej Chorwacji. Ponieważ nie jest to daleko, bo około 1600 km z Suwałk, na środek transportu wybraliśmy samochody. Jak to przeważnie bywa, podróż okazała się pełna niespodzianek i przygód. Pomimo problemów z akumulatorem i nocnych spotkań trzeciego stopnia z dużą zwierzyną na drodze oraz brakach w dokumentach, szczęśliwie dotarliśmy na pierwszy postój, który zaplanowaliśmy w Wiedniu. Niestety zmęczenie nie pozwoliło nam zwiedzić tego cudownego miasta ale wrażenia pozostawiły przyjemny nie dosyt, który na pewno nadrobimy.
W sobotę po południu dojechaliśmy na wyspę Murter do miejscowości Jezera, gdzie przywitało nas piękne słońce i błękitna woda. Po dotarciu do bazy nurkowej spotkaliśmy się z resztą ekipy, która przyjechała z Belgii. Po krótkiej odprawie i omówieniu planu na najbliższe dni udaliśmy się do apartamentów. Podzieleni byliśmy na 5 domów, w którym było mnóstwo miejsca i przemiła atmosfera otaczających ogrodów. Po rozpakowaniu się wspólnie poszliśmy na pyszną kolację do lokalnej restauracji. W kuchni dalmackiej wyróżnia się różne rodzaje ryb, małży i raków, kałamarnice, kalmary i mątwie, oliwa z oliwek, świeże i konserwowane oliwki, zielone warzywa, dzikie i aromatyczne zioła, migdały, figi i winogrona, miód, rodzynki i owoce cytrusowe. Jeśli nie jesteś zwolennikiem podwodnego świata na talerzu także znajdziesz coś dla siebie. Jeżeli mięso to bezkonkurencyjny jest dalmatyński pršut, czyli szynka wędzona i suszona na wietrze zwanym bura, serwowana z owczym serem oraz pieczona jagnięcina. Do wszystkiego podaje się wino, zarówno białe jaki i czerwone. Niektóre z nich są zaliczane do pierwszej dziesiątki win na świecie. Tak więc każdy znalazł coś na zaspokojenie własnego podniebienia, a reszta wieczoru minęła na integracji.
Niedziela to nasz pierwszy dzień nurkowy. Rano zapakowaliśmy cały sprzęt na łódź i ruszyliśmy ku przygodzie. Po przypłynięciu na miejsce, omawiamy pierwsze nurkowanie, dzielimy się na grupy i hop pod wodę. Jej błękit oraz temperatura wszystkich zachwyca, a piękne ściany i małe jaskinie można spotkać w jednym miejscu. Wszyscy wyszli zadowoleni i uśmiechnięci, a każdy uczestnik opowiadał swoje podwodne przeżycia podczas wieczornej kolacji.
Następnego dnia ze względu na silny wiatr mięliśmy przymusową przerwę od nurkowania. Postanowiliśmy ten czas wykorzystać na zwiedzanie. Część ekipy jeździła po okolicznych miejscowościach a reszta wybrała się do Parku Narodowego Krka. Położony jest on w środkowej Dalmacji, niedaleko miasta Szybenik. Park został założony w roku 1985 w środkowym i dolnym biegu rzeki Krka. Na terenie parku rzeka tworzy wodospady, kaskady oraz bystrzyny. W centralnej części parku znajduje się Jezioro Visovac z wyspą pośrodku, na której wznosi się klasztor Franciszkanów, założony w roku 1445 roku. W południowej części parku znajdują się młyny wodne z XIX wieku oraz budynki z tego okresu, w których wykorzystywano moc pozyskaną z przepływającej wody. Dziś w tym miejscu odbywają się pokazy etnograficzne dawnego rzemiosła. W południowej części znajdują się również pozostałości elektrowni wodnej uruchomionej w 1895, która była jedną z pierwszych tego typu konstrukcji na świecie.
Wtorkowe nurkowanie było zaplanowane na wrak samolotu Junkers, ze względu na płytkie położenie wszyscy mogliśmy na nim zanurkować. To niemiecki bombowiec nurkujący z okresu II wojny światowej. Zaprojektowany przez Hermanna Pohlmanna. W niemieckiej propagandzie samolot stał się symbolem wielkości Luftwaffe. Cechą charakterystyczną Ju 87 były skrzydła w konfiguracji litery „W” i montowane w początkowym okresie wojny syreny akustyczne (tzw. „trąby jerychońskie”), uruchamiane podczas wprowadzania samolotu w lot nurkowy. Wrak leży na 28 metrach już od ponad 70 lat a mimo to jest zachowany w bardzo dobrym stanie. Oczywiście kolacja wieczorna minęła na relacjach i wrażeniach jakie każdy przeżył nurkując na tym okazałym wraku.
Kolejne dni mijały na nurkowaniach na przepięknych ścinach, leżeniu na plaży i delektowaniu się wyśmienitą kuchnią dalmacką. Jeden dzień był zarezerwowany na wrak FRANCESCA DI RIMINI zwany także KAPRIJE, ponieważ jest zatopiony w pobliżu wyspy o tej samej nazwie. Zatonął w 1943 roku, jednak okoliczności zatonięcia nie są dokładnie znane. Prawdopodobnie został trafiony torpedą zrzuconą z samolotu, która uderzyła w prawą burtę. Wrak transportowca ma długość ok. 60 m spoczywa na dnie na głębokości 50-52 m. Jest lekko pochylony na lewą burtę, a pokład zaczyna się na 40 m i opada do 45 m na dziobie i 47 m na lewej burcie. Posiada 3 maszty dźwigowe, jeden w części dziobowej, który wznosi się do głębokoci 28 m a pozostałe dwa leżą wsparte o lewą burtę. W zabezpieczonych stalowymi siatkami ładowniach znajduje się w dużych ilościach amunicja artyleryjska. Ekipa która tam nurkowała po wyjściu z wody była tak podekscytowana, że ich entuzjazm rozniósł się po całej łodzi.
Tak nam zleciał tydzień nurkowy. Właściciel bazy zadbał o to żeby każdy świetnie bawił się pod wodą. Wieczorami degustowaliśmy lokalne specjały oraz trunki robione przez właścicieli apartamentów. Przy każdym z nich rosły słodkie winogrona oraz figi którymi mogliśmy delektować się codziennie. W końcu nadszedł dzień płukania sprzętu, pożegnania i wyjazdu. Wspólne zdjęcie, wymiana maili oraz numerów telefonów, ostatnie uściski i w trasę. Był to bardzo udany wyjazd z fantastyczną ekipą wspaniałych ludzi.
Dziękujemy i zapraszamy na kolejne wyprawy z JagnaBlue tym razem do RPA w styczniu. Będzie to jedyna taka okazja do nurkowania z najpiękniejszymi drapieżnikami wodnymi, czyli rekinami i wielorybami.
Rozpoczęliśmy serię nocnych nurkowań w Wigierskim Parku Narodowym. W ramach projektu będziemy nurkować nocą w większości jezior. Dlaczego nie we wszystkich? Dostęp do niektórych jezior jest dość skomplikowany za dnia, a w nocy będzie praktycznie nie możliwością dotarcie nad ich brzegi.
Jako pierwsze do penetracji nocnej wybraliśmy jezioro Muliczne. Bardzo łatwy dostęp do brzegu jeziora oraz bogata fauna i flora przekonały nas do takiego wyboru. Dojechaliśmy nad brzeg około godziny 20.20 dosłownie po pierwszym zdjęciu grupowym zerwała się burza i zaczął padać grad. Jak szybko się pojawiła tak szybko znikła i wtedy mogliśmy na spokojnie złożyć sprzęt i wejść pod wodę.
Niestety nasze oczekiwania przerosły rzeczywistość. Bardzo zastanawiające jest to, że w jeziorze o dość obfitej florze ilość fauny jest taka mała. Na swojej drodze spotkaliśmy kilka linów, śpiące wszędzie okonie i płocie. Kilka raków i sporo małych szczupaków. Nic więcej nie udało się napotkać. Widoczność spadła od ostatniego nurkowania ale to najprawdopodobniej było spowodowane opadani deszczy i gradu.
Podczas nocnego użyliśmy świateł video firmy Big Blue i HI-MAX oraz latarek Big Blue i Ammonite System. Latarek Big Blue w ramach projektu dostarczyła nam firma Waterfall. Dziękujemy
Już wkrótce kolejne nurkowania nocne. Tym razem wybierzemy się nad jezioro Białe Wigierskie.
Po urlopowym okresie Nasza ekipa (choć nie w całości) postanowiła zbadać okolice jeziora Klonek oraz zanurkować w jeziorze Mulicznym. Po dojechaniu nad jezioro Klonek, dojścia do wody użyczył nam Pan Stanisław Tym. Zanim jednak przystąpiliśmy do przeprawy przez gąszcze i dzikie krzewy, mieliśmy przyjemność porozmawiać z Panem Stanisławem. Opowiedział o jego początkach w tej okolicy, co oczywiście wiązało się z ciekawymi historiami.
Po małej „prezentacji” poszliśmy na rozeznanie. Klonek okazał się płytki i bardzo mało przejrzysty. Wspólnie podjęliśmy decyzję aby użyć jedynie masek i fajek. Niestety tak jak przewidzieliśmy nic nie było widać. Mimo braku możliwości zbadania podwodnej części Klonka udało się nam, w pewnym stopniu, obejrzeć okolicę. Jezioro położone jest na Równinie Augustowskiej na obszarze Wigierskiego Parku Narodowego. Powierzchnia jeziora według różnych publikacji wynosi 4,5 ha lub 5,02 ha. Jezioro ma kształt litery V, ale dla nas jest w kształcie serca. Większość brzegów porośnięta jest lasem. Na północ znajduje się jezioro Wigry, zaś na południe – wieś Zakąty. W 1962 z jeziora i przyległych gruntów utworzono w celu ochrony bobra europejskiego rezerwat przyrody „Ostoja bobrów Zakąty”.
Po wizycie we wsi Zakąty udaliśmy się nad jezioro Muliczne. W okresie wcześniejszym owe jezioro było częścią kompleksu określanego jako Prawigry, w skład którego wchodziło kilka innych, sąsiadujących zbiorników. Powierzchnia Mulicznego wraz z wyspami to 25.70 ha natomiast głębokość maksymalna wynosi 11,3 m z czego średnia to jedyne 4,7 m. Cechuje je wyższa, w porównaniu z Jeziorem Białym Wigierskim produkcja glonów planktonowych. Roślinność wodna, zarówno zanurzona jak i wynurzona, jest dobrze rozwinięta. Występują tu m. in. rzadkie gatunki roślin: kłoć wiechowata – będąca reliktem polodowcowym, ramienica krucha i pływacz zwyczajny.
Udało Nam się dojechać nad same jezioro, co było wielkim ułatwieniem ze względu na ciężki sprzęt. Byłoby ciężko zanieść wszystkie butle, balast oraz zestaw tlenowy i defibrylator. Bezpieczni zawsze wyposażeni za co dziękujemy firmie Safe Water.
W przeciwieństwie do Klonka, jezioro Muliczne pozwoliło nam na fotograficzną dokumentację swojego wnętrza. Przejrzystość tego zbiornika wodnego nie była czymś wyjątkowym ale wystarczającym do zrobienia zdjęć i nakręcenia kilku klatek filmu. Napotkaliśmy mnóstwo jezierzy mniejszej otoczonej przez wodopójki, czyli małe czerwone robaczki przypominające kleszcze. Przepiękne ławice uklei, płoci oraz okoni pływały dookoła nas. Przy takiej ilości małej ryby nie zabrakło drapieżników w postaci szczupaków.
Oba dzisiejsze jeziora miały swoją magię i urok. Wrócimy w te miejsca jeszcze nie raz w innych porach roku. Mamy nadzieję, że odkryją przed Nami większego rąbka tajemnicy. Dziękujemy sponsorom za wsparcie w projekcie i bezpieczeństwo.