Nie znaleziono żadnych wyników
Nie znaleziono szukanej strony. Proszę spróbować innej definicji wyszukiwania lub zlokalizować wpis przy użyciu nawigacji powyżej.
Tym razem postanowiliśmy wyruszyć na przygodę nurkową do słonecznej Chorwacji. Ponieważ nie jest to daleko, bo około 1600 km z Suwałk, na środek transportu wybraliśmy samochody. Jak to przeważnie bywa, podróż okazała się pełna niespodzianek i przygód. Pomimo problemów z akumulatorem i nocnych spotkań trzeciego stopnia z dużą zwierzyną na drodze oraz brakach w dokumentach, szczęśliwie dotarliśmy na pierwszy postój, który zaplanowaliśmy w Wiedniu. Niestety zmęczenie nie pozwoliło nam zwiedzić tego cudownego miasta ale wrażenia pozostawiły przyjemny nie dosyt, który na pewno nadrobimy.
W sobotę po południu dojechaliśmy na wyspę Murter do miejscowości Jezera, gdzie przywitało nas piękne słońce i błękitna woda. Po dotarciu do bazy nurkowej spotkaliśmy się z resztą ekipy, która przyjechała z Belgii. Po krótkiej odprawie i omówieniu planu na najbliższe dni udaliśmy się do apartamentów. Podzieleni byliśmy na 5 domów, w którym było mnóstwo miejsca i przemiła atmosfera otaczających ogrodów. Po rozpakowaniu się wspólnie poszliśmy na pyszną kolację do lokalnej restauracji. W kuchni dalmackiej wyróżnia się różne rodzaje ryb, małży i raków, kałamarnice, kalmary i mątwie, oliwa z oliwek, świeże i konserwowane oliwki, zielone warzywa, dzikie i aromatyczne zioła, migdały, figi i winogrona, miód, rodzynki i owoce cytrusowe. Jeśli nie jesteś zwolennikiem podwodnego świata na talerzu także znajdziesz coś dla siebie. Jeżeli mięso to bezkonkurencyjny jest dalmatyński pršut, czyli szynka wędzona i suszona na wietrze zwanym bura, serwowana z owczym serem oraz pieczona jagnięcina. Do wszystkiego podaje się wino, zarówno białe jaki i czerwone. Niektóre z nich są zaliczane do pierwszej dziesiątki win na świecie. Tak więc każdy znalazł coś na zaspokojenie własnego podniebienia, a reszta wieczoru minęła na integracji.
Niedziela to nasz pierwszy dzień nurkowy. Rano zapakowaliśmy cały sprzęt na łódź i ruszyliśmy ku przygodzie. Po przypłynięciu na miejsce, omawiamy pierwsze nurkowanie, dzielimy się na grupy i hop pod wodę. Jej błękit oraz temperatura wszystkich zachwyca, a piękne ściany i małe jaskinie można spotkać w jednym miejscu. Wszyscy wyszli zadowoleni i uśmiechnięci, a każdy uczestnik opowiadał swoje podwodne przeżycia podczas wieczornej kolacji.
Następnego dnia ze względu na silny wiatr mięliśmy przymusową przerwę od nurkowania. Postanowiliśmy ten czas wykorzystać na zwiedzanie. Część ekipy jeździła po okolicznych miejscowościach a reszta wybrała się do Parku Narodowego Krka. Położony jest on w środkowej Dalmacji, niedaleko miasta Szybenik. Park został założony w roku 1985 w środkowym i dolnym biegu rzeki Krka. Na terenie parku rzeka tworzy wodospady, kaskady oraz bystrzyny. W centralnej części parku znajduje się Jezioro Visovac z wyspą pośrodku, na której wznosi się klasztor Franciszkanów, założony w roku 1445 roku. W południowej części parku znajdują się młyny wodne z XIX wieku oraz budynki z tego okresu, w których wykorzystywano moc pozyskaną z przepływającej wody. Dziś w tym miejscu odbywają się pokazy etnograficzne dawnego rzemiosła. W południowej części znajdują się również pozostałości elektrowni wodnej uruchomionej w 1895, która była jedną z pierwszych tego typu konstrukcji na świecie.
Wtorkowe nurkowanie było zaplanowane na wrak samolotu Junkers, ze względu na płytkie położenie wszyscy mogliśmy na nim zanurkować. To niemiecki bombowiec nurkujący z okresu II wojny światowej. Zaprojektowany przez Hermanna Pohlmanna. W niemieckiej propagandzie samolot stał się symbolem wielkości Luftwaffe. Cechą charakterystyczną Ju 87 były skrzydła w konfiguracji litery „W” i montowane w początkowym okresie wojny syreny akustyczne (tzw. „trąby jerychońskie”), uruchamiane podczas wprowadzania samolotu w lot nurkowy. Wrak leży na 28 metrach już od ponad 70 lat a mimo to jest zachowany w bardzo dobrym stanie. Oczywiście kolacja wieczorna minęła na relacjach i wrażeniach jakie każdy przeżył nurkując na tym okazałym wraku.
Kolejne dni mijały na nurkowaniach na przepięknych ścinach, leżeniu na plaży i delektowaniu się wyśmienitą kuchnią dalmacką. Jeden dzień był zarezerwowany na wrak FRANCESCA DI RIMINI zwany także KAPRIJE, ponieważ jest zatopiony w pobliżu wyspy o tej samej nazwie. Zatonął w 1943 roku, jednak okoliczności zatonięcia nie są dokładnie znane. Prawdopodobnie został trafiony torpedą zrzuconą z samolotu, która uderzyła w prawą burtę. Wrak transportowca ma długość ok. 60 m spoczywa na dnie na głębokości 50-52 m. Jest lekko pochylony na lewą burtę, a pokład zaczyna się na 40 m i opada do 45 m na dziobie i 47 m na lewej burcie. Posiada 3 maszty dźwigowe, jeden w części dziobowej, który wznosi się do głębokoci 28 m a pozostałe dwa leżą wsparte o lewą burtę. W zabezpieczonych stalowymi siatkami ładowniach znajduje się w dużych ilościach amunicja artyleryjska. Ekipa która tam nurkowała po wyjściu z wody była tak podekscytowana, że ich entuzjazm rozniósł się po całej łodzi.
Tak nam zleciał tydzień nurkowy. Właściciel bazy zadbał o to żeby każdy świetnie bawił się pod wodą. Wieczorami degustowaliśmy lokalne specjały oraz trunki robione przez właścicieli apartamentów. Przy każdym z nich rosły słodkie winogrona oraz figi którymi mogliśmy delektować się codziennie. W końcu nadszedł dzień płukania sprzętu, pożegnania i wyjazdu. Wspólne zdjęcie, wymiana maili oraz numerów telefonów, ostatnie uściski i w trasę. Był to bardzo udany wyjazd z fantastyczną ekipą wspaniałych ludzi.
Dziękujemy i zapraszamy na kolejne wyprawy z JagnaBlue tym razem do RPA w styczniu. Będzie to jedyna taka okazja do nurkowania z najpiękniejszymi drapieżnikami wodnymi, czyli rekinami i wielorybami.
Rozpoczęliśmy serię nocnych nurkowań w Wigierskim Parku Narodowym. W ramach projektu będziemy nurkować nocą w większości jezior. Dlaczego nie we wszystkich? Dostęp do niektórych jezior jest dość skomplikowany za dnia, a w nocy będzie praktycznie nie możliwością dotarcie nad ich brzegi.
Jako pierwsze do penetracji nocnej wybraliśmy jezioro Muliczne. Bardzo łatwy dostęp do brzegu jeziora oraz bogata fauna i flora przekonały nas do takiego wyboru. Dojechaliśmy nad brzeg około godziny 20.20 dosłownie po pierwszym zdjęciu grupowym zerwała się burza i zaczął padać grad. Jak szybko się pojawiła tak szybko znikła i wtedy mogliśmy na spokojnie złożyć sprzęt i wejść pod wodę.
Niestety nasze oczekiwania przerosły rzeczywistość. Bardzo zastanawiające jest to, że w jeziorze o dość obfitej florze ilość fauny jest taka mała. Na swojej drodze spotkaliśmy kilka linów, śpiące wszędzie okonie i płocie. Kilka raków i sporo małych szczupaków. Nic więcej nie udało się napotkać. Widoczność spadła od ostatniego nurkowania ale to najprawdopodobniej było spowodowane opadani deszczy i gradu.
Podczas nocnego użyliśmy świateł video firmy Big Blue i HI-MAX oraz latarek Big Blue i Ammonite System. Latarek Big Blue w ramach projektu dostarczyła nam firma Waterfall. Dziękujemy
Już wkrótce kolejne nurkowania nocne. Tym razem wybierzemy się nad jezioro Białe Wigierskie.
Po urlopowym okresie Nasza ekipa (choć nie w całości) postanowiła zbadać okolice jeziora Klonek oraz zanurkować w jeziorze Mulicznym. Po dojechaniu nad jezioro Klonek, dojścia do wody użyczył nam Pan Stanisław Tym. Zanim jednak przystąpiliśmy do przeprawy przez gąszcze i dzikie krzewy, mieliśmy przyjemność porozmawiać z Panem Stanisławem. Opowiedział o jego początkach w tej okolicy, co oczywiście wiązało się z ciekawymi historiami.
Po małej „prezentacji” poszliśmy na rozeznanie. Klonek okazał się płytki i bardzo mało przejrzysty. Wspólnie podjęliśmy decyzję aby użyć jedynie masek i fajek. Niestety tak jak przewidzieliśmy nic nie było widać. Mimo braku możliwości zbadania podwodnej części Klonka udało się nam, w pewnym stopniu, obejrzeć okolicę. Jezioro położone jest na Równinie Augustowskiej na obszarze Wigierskiego Parku Narodowego. Powierzchnia jeziora według różnych publikacji wynosi 4,5 ha lub 5,02 ha. Jezioro ma kształt litery V, ale dla nas jest w kształcie serca. Większość brzegów porośnięta jest lasem. Na północ znajduje się jezioro Wigry, zaś na południe – wieś Zakąty. W 1962 z jeziora i przyległych gruntów utworzono w celu ochrony bobra europejskiego rezerwat przyrody „Ostoja bobrów Zakąty”.
Po wizycie we wsi Zakąty udaliśmy się nad jezioro Muliczne. W okresie wcześniejszym owe jezioro było częścią kompleksu określanego jako Prawigry, w skład którego wchodziło kilka innych, sąsiadujących zbiorników. Powierzchnia Mulicznego wraz z wyspami to 25.70 ha natomiast głębokość maksymalna wynosi 11,3 m z czego średnia to jedyne 4,7 m. Cechuje je wyższa, w porównaniu z Jeziorem Białym Wigierskim produkcja glonów planktonowych. Roślinność wodna, zarówno zanurzona jak i wynurzona, jest dobrze rozwinięta. Występują tu m. in. rzadkie gatunki roślin: kłoć wiechowata – będąca reliktem polodowcowym, ramienica krucha i pływacz zwyczajny.
Udało Nam się dojechać nad same jezioro, co było wielkim ułatwieniem ze względu na ciężki sprzęt. Byłoby ciężko zanieść wszystkie butle, balast oraz zestaw tlenowy i defibrylator. Bezpieczni zawsze wyposażeni za co dziękujemy firmie Safe Water.
W przeciwieństwie do Klonka, jezioro Muliczne pozwoliło nam na fotograficzną dokumentację swojego wnętrza. Przejrzystość tego zbiornika wodnego nie była czymś wyjątkowym ale wystarczającym do zrobienia zdjęć i nakręcenia kilku klatek filmu. Napotkaliśmy mnóstwo jezierzy mniejszej otoczonej przez wodopójki, czyli małe czerwone robaczki przypominające kleszcze. Przepiękne ławice uklei, płoci oraz okoni pływały dookoła nas. Przy takiej ilości małej ryby nie zabrakło drapieżników w postaci szczupaków.
Oba dzisiejsze jeziora miały swoją magię i urok. Wrócimy w te miejsca jeszcze nie raz w innych porach roku. Mamy nadzieję, że odkryją przed Nami większego rąbka tajemnicy. Dziękujemy sponsorom za wsparcie w projekcie i bezpieczeństwo.
Przez ostatni tydzień mieliśmy przyjemność prowadzić kurs dla wesołej rodzinki z Suwałk. Rodzice Marzena i Karol zrobili wakacyjny prezent swoim dwóm synom w postaci kursu nurkowania. Pierwsze nurkowanie zapoznawcze rozpoczęli pod koniec czerwca. Po powrocie z urlopu postanowili dokończyć kurs nurkowania. Początki jak zwykle były pełne wątpliwości w swoje umiejętności i koordynację pod wodą oraz obaw o to że się nie uda, że nie damy rady. Z dnia na dzień, ba z nurkowania na nurkowanie, okazywało się, że wcale nie jest tak źle. Po odpowiednim treningu wszystko zaczyna wychodzić a wcześniejsze uczucia zwątpienia i strachu odchodzą w niepamięć. Chłopcy pod okiem Łukasza wykonywali wszystkie ćwiczenia włącznie ze ściąganiem maski pod wodą. Odgrywali różne misje mając przy tym mnóstwo zabawy.
Rodzice dorównywali swoim pociechom w robieniu postępów. Dzielnie ćwiczyli pływalność, wymianę automatów oraz wiele razy czyścili maskę z wody. Nie ominęły ich także ćwiczenia z kompasem oraz bojką dekompresyjną. Wszyscy wspaniale sobie radzili co zaowocowało otrzymaniem licencji płetwonurka. Wszystkie nurkowania wykonaliśmy na jeziorze Hańcza ze względu na najlepszą widoczność z pośród jezior Suwalszczyzny.
Gratulujemy i zapraszamy na kolejne kursy rozwijające umiejętności nurkowe oraz na nurkowania rekreacyjne.
W tym roku postanowiliśmy spływem w Czarnej Hańczy rozpocząć wakacje. Frekwencja dopisała, co widać na zdjęciach a grono to było zacne w każdym calu :D.
Zaprosiliśmy wszystkich chętnych na godzinę 10 – tą do Zakola w Budzie Ruskiej u Uli i Zbyszka Terleckich. Ekipa pokaźnych rozmiarów, co Nas niezmiernie ucieszyło, przybyła na miejsce o czasie. Grupa nurkujących skręcała sprzęt, snurkujący czekali w gotowości a dzieciaki latały po całej łące uradowani nadchodzącym moczeniem się w wodzie. Zapakowany sprzęt wraz z całym towarzystwem pojechał samochodami do Maćkowej Rudy. Wysiedliśmy przy moście i tam cała ekipa przygotowywała się do spływu. Nie zabrakło nawet dwóch kajaków dla tych chcących pozostać nad wodą.
Po wejściu do rzeki wszystkich dorosłych przyszedł czas na najmłodszych uczestników spływu. Zapakowaliśmy towarzystwo do auta i podjechaliśmy w miejsce nieco bliżej Zakola. Trasa dorosłych to około godziny płynięcia a dzieci to nieco ponad 15 min. Okazało się, że to o cały dzień moczenia się w wodzie za mało 🙂 Po spłynięciu już do końca pobytu u Państwa Terleckich żadne z dzieci nie opuściło rzeki, no chyba że na kiełbaski i coś do picia.
Po przypłynięciu ostatniej osoby przyszedł czas na opowiadanie wrażeń i wymianę spostrzeżeń. Rzeka okazała się płytsza o co najmniej 50 cm niż w zeszłym roku. A po ostatnich burzach i opadach deszczu, znana z klarownej przejrzystości Czarna Hańcza zaskoczyła nas beżową barwą. Ale nie odebrało nam to radości z bycia pod, w i nad to wspaniałą rzeką. Ognisko z wiszącym nad nim grillem i „mimo gorąca” sauna, czekały rozpalone i gotowe na głodnych i zmarzniętych.
I tak w tych przepięknych okolicznościach przyrody, w akompaniamencie niesamowitej pogody oraz we wspaniałym gronie zakończył się spływ Czarną Hańczą na rozpoczęcie lata. Wszystkich chętnych zapraszamy na kolejny spływ Czarną Hańczą, który odbędzie się na początku października. Tym razem spłyniemy zamykając sezon letni.
Pozdrawiamy wszystkich uczestników niedzielnego spływu i widzimy się w, nad i pod wodą 😀