Wyprawa wyzwań – RPA

RPA – kraj wielu wyzwań.

Raz na dwa lata wyjeżdżamy do Afryki Południowej na nurkowania i zwiedzanie. Za każdym razem jadą ze mną nowe osoby, które są żądne wyzwań, a przede wszystkim nurkowania z rekinami. Bardzo wiele osób pyta mnie, jak to jest, czy się nie boisz, że cię zaatakują? Otóż rekiny to nie do końca jest wyzwanie w RPA.

Na wstępie przypomnę, że kraj ten znajduje się na samym dole kontynentu Afryki. Podróż jest długa i trzeba to wziąć pod uwagę. Czekają nas minimum dwa loty o długości od 6 do 11 godzin każdy. Zależy od połączenia oraz czasu spędzonego na lotnisku czekając na kolejny lot. To jest wyznacznik przy planowaniu tak dalekiej podróży. Kolejną kwestią jest ogrom kraju. RPA jest olbrzymim krajem o powierzchni w przybliżeniu to 1 220 000 km2. Transport publiczny jako taki istnieje, ale nie koniecznie jest on bezpieczny i nie jest polecany dla ludności białej. Aby móc podróżować po RPA trzeba mieć samochód, który można wypożyczyć lub wcześniej zorganizowany transport. Odległości pomiędzy miastami oraz miejscami, które chcemy zwiedzić, są wielkie. Zajmuje sporo czasu dojechanie w dane miejsce, co często jest pomijane przy organizowaniu takiego wyjazdu. Przykładowo, podróż z lotniska do miejscowości na południowym wybrzeżu Shelly Beach to 2h jazdy autem. Podróż z jednego miejsca nurkowego do drugiego to godzina jazdy. Mówimy tu o autostradzie, a nie o lokalnych drogach. Zwiedzanie rezerwatu Lake Eland to cały dzień. Sama jazda tyrolką to 3h. A jest mnóstwo atrakcji do obejrzenia. Dojazd do rzeki St. Lucia, gdzie można pływać statkiem i podziwiać hipopotamy to podróż około 4h. Odległość od Durbanu gdzie lądujemy do miejscowości Cape Town na samym dole Afryki to 2000 km. Porównać to można do odległości między z Warszawą i Paryżem. Często klienci zadają mi pytania, dlaczego to tyle kosztuje, lub czy można wszystko zobaczyć w 10 dni? Niestety nie da się zwiedzić wszystkiego w tak krótkim czasie. Albo lecimy na 3 tygodnie i zwiedzamy, albo wracamy tam kilka razy i za każdym razem jesteśmy w innym miejscu. Osobiście polecam każdą z tych opcji, im dłużej tam jestem, tym lepiej się czuję. Im częściej tam latam, tym jestem szczęśliwsza 😉.
Pomimo drobnych wyzwań podróżnych, to najpiękniejszy kraj, w jakim byłam. Olbrzymie przestrzenie, niesamowite widoki, piękne i wielkie piaszczyste plaże, klify i skały, wodospady i rzeki oraz niesamowita roślinność.

Zwiedzanie RPA to cała przyjemność z otaczających nas widoków i podróży przez okolice gdzie mieszkają „tubylcy”. Można doświadczyć, jak wyglądają tradycyjne domy zwane „shag”. Zobaczyć farmę krokodyli, piękne tereny parków narodowych, po których chodzą takie olbrzymy jak żyrafy, nosorożce, słonie czy lwy. Ilość zwierząt jest tak duża i różnorodna, że czasami ciężko to przyswoić. Z jednej strony stoi nosorożec, a zaraz dalej gromadzi się stado guźców. A za chwile uciekasz samochodem, bo słoń się zdenerwował i pędzi na auto. Jednak są to niezapomniane wrażenia i nic nie może się z tym równać w danym momencie.

Kolejnym wyzwaniem jest nurkowanie samo w sobie. Nie mówię tu o rekinach, bo one są majestatycznym dodatkiem. Kompletnie się nami nie przejmują i raczej mało się nami interesują. Hałasujemy, nie pachniemy tłuszczykiem i nie uciekamy. One po prostu tam są i pływają po swoim terenie, jakby ludzie chodzili po chodnikach. Wyzwanie to ocean. Wielkie fale, które potrafią być gładkie bądź szpiczaste. Prądy o sile nawet do 60 km na godzinę. Wypłynięcie z plaży „ribem” o długości 12 metrów jest przeżyciem jedynym w swoim rodzaju. Skiper musi znaleźć przerwę między załamującymi się falami, aby bezpiecznie wypłynąć z ludźmi na otwarty ocean. Pogoda może się zmienić podczas nurkowania i każdy nawet najlepszy plan może nie wypalić. A pobyt na pontonie, który czeka na nurków, jest dość wymagający. Osoby, które cierpią na chorobę morską, będą miały bardzo ciężko, ponieważ fale potrafią osiągnąć wysokość kilku metrów i buja wtedy na całego. Wyzwanie to ubranie się w sprzęt na takich falach na pontonie, założenie wszystkiego tak, aby od razu lecieć w dół, ponieważ nie ma czasu na bycie na powierzchni. Fale są czasami tak silne, że od razu nas zmiecie daleko od grupy. Bardzo popularne jest zejście negatywne, czyli na pustym jackecie. Przewodnik trzyma kołowrotki przyczepione do bojki, ta zostaje na powierzchni wody, a on pędzi w dół. Głębokość na rafie Protea Banks to 38 metrów. Trzeba się tam znaleźć dość szybko i zostać blisko dna. Prąd jest wtedy słabszy i można manewrować oraz nadać kierunek płynięciu. Inaczej jest walka z prądem i dyskomfort. Można odpaść i odpłynąć od grupy, jednak to nie jest takie straszne. Prąd nas poniesie i na głębokości około 8 metrów puszczamy bojkę, wtedy skipper nas zobaczy i przypłynie, aby nas zgarnąć na ponton. Tu mamy kolejne wyzwanie, trzeba się na niego dostać 😉. Jak na wszystko, na to też jest sposób. Do tego wszystkiego trzeba czasami na nurkowanie wstać o 4 rano, bo inaczej nie wejdziemy do wody, ponieważ na oceanie często są sztormy właśnie od południa.

Mimo tych wyzwań warto zanurkować i zobaczyć wieloryby, mnóstwo rekinów, manty, żółwie, barakudy, tuńczyki i wiele innych wspaniałych morskich stworzeń, które zamieszkują rafy. A już na pewno warto pojechać do RPA w trakcie ucieczki sardynek. To jest spektakl jedyny w swoim rodzaju i warty wszystkich poświęceń oraz każdych pieniędzy, żeby go doświadczyć.
Podróżowanie po takim niesamowitym kraju jak Republika Południowej Afryki, jest wyzwaniem wartym grzechu. To nie jest wycieczka dla delikatnych i bojących się wszystkiego istot. To jest wyzwanie, które może się przerodzić w miłość do tego kraju jak u mnie. Nie na próżno mówi się, że AFRICA IS NOT FOR SISSIES, czyli Afryka nie jest dla mięczaków.
Zapraszamy na wspólne wyprawy po tym wspaniałym, olbrzymim i pełnym niesamowitych wrażeń i doznań kraju.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wyprawa do RPA

Wyprawa do RPA

AFRICA IS NOT FOR SISSIES - SHARK WEEK 06.11 - 20.11.2021JagnaBlue zaprasza na wyprawę jedyną w swoim rodzaju do RPA, kraju olbrzymich przestrzeni, pysznego jedzenia, dużej ilości rekinów i zawsze uśmiechniętych ludzi.Początki RPA to dwie burskie republiki: Transwal i...

czytaj dalej

Wspomnienia z Filipin

Planując w zeszłym roku kolejne wyjazdy nurkowe, zdecydowaliśmy się na nowy kierunek i nowe doznania, co doprowadziło nas na daleki wschód, czyli Filipiny. Planowanie takiego wyjazdu nie należy do najłatwiejszych, dlatego skorzystaliśmy z pomocy zaprzyjaźnionego biura podróży. Aby plan wcielić w życie, trzeba się postarać i napracować, ale warto, ponieważ to, co było nieznane i poza zasięgiem okazało się jedną z najciekawszych wypraw ostatnich lat.

Jak zawsze spotkaliśmy się na lotnisku w Warszawie, gdzie rozpoczęła się nasza daleka i dość długa podróż. Jak wiecie Filipiny to archipelag około 7100 wysp położonych w południowo-wschodniej części Azji. Dokładnie mówiąc, jest to potężna odległość od Polski, czyli około 9700 km w linii prostej. Takiej odległości nie pokonuje się szybko. Lot musi być podzielony na co najmniej jedną przesiadkę. Nasza ekipa miała przerwę po 6ciu godzinach lotu w Qatarze na lotnisku w miejscowości Doha. To była przyjemna przerwa od siedzenia w samolocie, ponieważ to lotnisko należy do bardzo spektakularnych w różnego rodzaju atrakcje takie jak wystawy aut, pokazy mody czy choćby pociągi poruszające się pomiędzy bramkami. Następny lot trwał około 9,5h, a celem była wyspa Cebu i miejscowość o takiej samej nazwie. Wbrew pozorom, procedury na lotnisku w Cebu przebiegły dość szybko. Jednak to nie koniec naszej podróży. Po wyjściu z lotniska czekały na nas dwa duże busy, którymi jechaliśmy na półwysep Moalbola, a podróż trwała ponad 4h. Tak, zdaję sobie sprawę z długiej podróży i może to w jakiś sposób zniechęcać, ale uwierzcie mi, warto. Hotel, w którym mieszkaliśmy w Moalboal, był bardzo przyjemny, z naprawdę dobrą kuchnią, klimatyzacją i bieżącą wodą. Obsługa była wspaniała, uśmiechnięta i bardzo pomocna. W cenie pobytu było śniadanie do wyboru z karty oraz kawa lub herbata i napój. Jedzenie oferowane w hotelowej restauracji było płatne, ale w bardzo przystępnych cenach. Smakowaliśmy w wielu restauracjach w okolicy, ale najlepsze jedzenie było w naszej restauracji hotelowej 😉

Tu spędziliśmy 6 dni bogatych w wiele niesamowitych doznań i przygód. Mieliśmy przyjemność nurkować z centrum nurkowych Blue Abyss, gdzie instruktorzy i właściciel opiekowali się nami idealnie. Zaplanowaliśmy trzy dni po dwa nurkowania dziennie, jednak było tak pięknie pod wodą i poczuliśmy delikatny niedosyt, więc dokupiliśmy dodatkowe nurkowanie i to w nocy. Podczas tych wszystkich nurkowań zobaczyliśmy mnóstwo żółwi, sardynek, barakud, tysiące kolorowych rybek i mnóstwo przepięknych miękkich korali o nie skończonej palecie barw. Absolutnie niezapomniane widoki.

Zwiedziliśmy okolice, spacerując oraz jeżdżąc tuk tukami, co było bardzo ekscytujące. Jednak najfajniejszą wycieczką był wyjazd na Canyoneering do Parku Kawasan. To niesamowita podróż przez olbrzymi kanion wypełniony płynącą wodą z dużą ilością wodospadów. Z niektórych można skakać, ześlizgiwać się i płynąć w wodzie o temperaturze 10 stopni. Uwierzcie mi, to nie jest zimna woda, gdyż przy tej temperaturze powietrza, okazała się bardzo orzeźwiająca. Cała wyprawa trwała około 4-5h, począwszy od wjazdu na motocyklu w trzy osoby na górę, z której potężną tyrolką (zip line) zjechaliśmy kilometr w dół. To była mega jazda :D. Później zeszliśmy jeszcze niżej na sam dół kanionu, gdzie mogliśmy sprawdzić samych siebie przy skokach do wody z 3, 5, 8 i 10 metrów. Nie każdy musiał skakać, ponieważ była możliwość przejścia bokiem bez konieczności narażenia się na panikę i strach 😉. Po wszystkim zostaliśmy poczęstowani pysznymi przekąskami i napojami. To była wspaniała i pełna emocji wycieczka. Z przyjemnością to powtórzę 😉.

Tak zakończył się pierwszy etap naszej podróży po Filipinach. Kolejnym cel podróży, jaki był w planie naszej wycieczki była wyspa APO. Ta malutka wysepka jest rezerwatem przyrody, ponieważ żółwie morskie składają swoje jaja w jej piaskach. Aby zobaczyć tę malowniczą wyspę i jej uroki, musieliśmy przebyć kolejną daleką podróż, która trwała około 7-8h. Najpierw busem na druga stronę półwyspu do portu cargo skąd statkiem towarowym popłynęliśmy na sąsiednią wyspę ……. Po drugiej stronie czekał na nasz bus, który przez godzinę wiózł nas na drugi jej koniec, abyśmy mogli przesiąść się na łódź zwaną bańka. Po 40 minutach przypłynęliśmy na wyspę APO.

Wyspa okazała się bardzo przytulna i malownicza, z zawsze uśmiechniętymi i bardzo pomocnymi ludźmi. Mieszkaliśmy w hotelu wbudowanym w skarpę. Pierwsze pokoje były nad bazą nurkową a reszta w wyższych partiach góry. Z każdego pokoju był widok na morze oraz na całą okolicę. Tym razem mieliśmy pełne wyżywienie, ponieważ nie ma na wyspie żadnych restauracji poza hotelową. Można było z karty menu wybrać wiele różnych potraw, tak że każdy znalazł coś dla siebie 😊. Wszystkie nurkowania wykonaliśmy dookoła wyspy, wykorzystując do tego bańkę 😉. Apo ma dwa miejsca nurkowe, gdzie prąd jest tak silny, że automat może się wzburzyć 😉. To była niesamowita i pełna wyzwań jazda, lecąc z dużą prędkością i oglądając wszystko jakby z lotu ptaka. To jedno z najpiękniejszych miejsc nurkowych, jakie spotkaliśmy, mimo iż widoczność nie była tak klarowna, jak zawsze. Ilość żółwi powaliłaby każdego amatora nurkowań z tymi zwierzętami. Na jednym nurkowaniu czy snurkowaniu z plaży można było spotkać kilkanaście żółwi na raz.

Jednak nie samym nurkowaniem człowiek żyje i chęć poznania miejsca, w którym się było, wygrała. Spacery dookoła wyspy, na plaże oddalone o kilkaset metrów lub latarnia morska na górze wyspy, to widoki, które zapierały dech w piersiach.

W raju nic nie trwa wiecznie i w końcu przyszedł czas na powrót do Cebu City. Zanim opuściliśmy wyspę właścicielka Pinki wraz z personelem hotelu i centrum nurkowego zrobiła dla nas pożegnalną kolację. Był śpiew, gitary i przepyszne jedzenie. Z samego rana odpłynęliśmy z poczuciem, że jeszcze kiedyś odwiedzimy tę małą wyspę. Po kilku godzinach wieloma środkami transportu szczęśliwie dotarliśmy do Hotelu. Cywilizacja pozwoliła na spokojny prysznic, toaletę i odpoczynek oraz na przygotowanie się na wyjście w miasto 😉. Obok hotelu napotkaliśmy na wielki targ żywności – Food Market. Najedliśmy się za wszystkie czasy za bezcen. Ilość i różnorodność potraw zaskoczyła chyba każdego.

Na drugi dzień spakowani, czekaliśmy na transfer na lotnisko, gdzie po nadaniu bagaży czekaliśmy na lot powrotny. Lekka nostalgia dopadła większość z nas, ale to znaczy tylko tyle, że na pewno powrócimy w to magiczne miejsce, jakim są Filipiny.

 

Wyprawa do RPA

Wyprawa do RPA

AFRICA IS NOT FOR SISSIES - SHARK WEEK 06.11 - 20.11.2021JagnaBlue zaprasza na wyprawę jedyną w swoim rodzaju do RPA, kraju olbrzymich przestrzeni, pysznego jedzenia, dużej ilości rekinów i zawsze uśmiechniętych ludzi.Początki RPA to dwie burskie republiki: Transwal i...

czytaj dalej

Pojąć Głębię od kuchni

Od dłuższego czasu nie pisałam o naszych wspaniałych przyjaciołach z niepełnosprawnością. Złożyło się na to wiele czynników, takich jak pandemia i tragedie rodzinne, ograniczenia w spotkaniach i wyjazdach oraz osobiste uwarunkowania. Jednak sytuacja światowa i inne niedogodności nie przeszkodziły nam w realizacji programu „Pojąć Głębię”. Z poprzednich artykułów już wiecie co to za program i na czym polega. Jeżeli ktoś z Was czyta po raz pierwszy, to polecam zajrzeć TUTAJ i przeczytać poprzednie artykuły.

Dzisiaj chciałabym się skupić nie na opisie jak miną nam wyjazd do Egiptu, ale na tym, po co to robimy, jak to wygląda od kuchni i co z takich wyjazdów mają nasi podopieczni. Jak co roku w październiku byliśmy w Egipcie na wspólnym wyjeździe integracyjnym z pracownikami Pubów Spółdzielczych z całej Polski. W tak licznym gronie był to nasz drugi wyjazd i powiem szczerze, że po raz kolejny okazał się strzałem w dziesiątkę.

Zacznijmy po kolei, aby zorganizować taki wyjazd, Spółdzielnia Socjalna Dalba musi się nieźle namęczyć, aby zdobyć środki finansowe od sponsorów na taki wyjazd za granicę dla prawie 30 osób. Sami wiecie, jakie są koszty takiej wycieczki. Jednak nie ma nic za darmo, dlatego nasi podopieczni muszą dopłacić kilkadziesiąt procent do wyjazdu i mieć na nurkowania oraz na wycieczki fakultatywne. Nie są to olbrzymie pieniądze, ale pamiętajmy, że każdy z nich pracuje i zarabia co miesiąc na własne utrzymanie. Dlatego uczymy ich, że z zarobionych pieniędzy można także spełniać marzenia i realizować wybrane cele. Po zorganizowaniu finansów jest jeszcze kwestia dokumentów, które trzeba przygotować i zabrać ze sobą. Każdy z uczestników ma przydzielonego opiekuna. Przeważnie jest to 3 uczestników na instruktora. I w takich kombinacjach poruszamy się przez cały czas trwania wyjazdu. Jest to proste dla podopiecznych i dla nas, ponieważ mamy hierarchię kontaktów i rozwiązywania problemów.

Spotykamy się na lotnisku, gdzie emocje sięgają zenitu, ponieważ wielu z naszych podopiecznych wylatywało za granicę pierwszy raz, a do tego samolotem. Jesteśmy z nich bardzo dumni, gdyż do samego końca zachowali spokój i bez żadnych problemów przetrwali długą podróż z domu do hotelu w Hurghadzie. Brawo Wy!

W gronie podróżnych zawsze jest kilka osób, które jeszcze nigdy nie były na takim wyjeździe. Dlatego zorganizowanie planu wycieczki i atrakcji popołudniowych musi być tak pomyślane, aby każdy z nich czuł się wyjątkowo. Nie sztuką jest powielać co roku te same wycieczki, zajęcia czy atrakcje. To prawda, że mimo to radość i zachwyt jest duża, ale pamiętajmy, to są osoby dorosłe i mimo swoich deficytów mają swoje uczucia i bardzo dobrze rozwiniętą pamięć, świadomość i sztukę poznawczą. Każdy oczywiście w innym stopniu i na własnych warunkach, dlatego musimy być kreatywni ?.

Planem wyjazdu jest oczywiście nurkowanie i tym w szczególności zajmujemy się przez trzy dni trwania wyjazdu. W Egipcie w miejscowości Hurghada jest centrum nurkowe Optimist, które jest oficjalnym centrum nurkowym Pojąć Głębię. To tu pierwszego dnia załatwiamy wszystkie niezbędne dokumenty i papiery, omawiamy plan na dni nurkowe i rezerwujemy łódź. Podczas nurkowań z łodzi najważniejszą rzeczą jest bezpieczeństwo oraz idealna organizacja. Każdy ma swoje zadania i trzyma się wyznaczonych wcześniej reguł. Osoby z niepełnosprawnością są wcześniej przygotowywane w basenach w kraju do tego, aby muc spróbować swoich sił w morzu i zanurkować w otwartej wodzie. Jest to dość długi proces i wymaga wielu godzin spędzonych w wodzie i podczas zajęć teoretycznych. A nagrodą jest Morze Czerwone ?.

Wyobraźcie sobie, że stoicie pierwszy raz ze sprzętem na plecach na łodzi i zaraz wskoczycie do wody jak ze słupka na basenie. Każdy by się przestraszył i nie każdy by się odważył pokonać swój strach i przełamać ową barierę. Dlatego tak bardzo ważne jest wcześniejsze przygotowanie do takich działań. Choć powiem szczerze, że nie ważne ile razy byli na basenie i skakali do wody, zakładali sprzęt i zanurzali się pod taflą, to zawsze pierwsze wrażenie nad morzem jest bardzo podobne dla wszystkich – WIELKIE ŁAŁ !!!!

I wtedy jesteśmy świadkami olbrzymich przemian, pokonywania barier i dumy, która jest następstwem osiągniętego sukcesu.
Nigdy nie zapomnę Grzesia, który nie był w stanie zanurzyć w morzu nic poza twarzą w asyście instruktora i nurka wspomagającego. Po wielu próbach i nurkowaniach rok później wspólnie z instruktorem i Agnieszką Dejną nurkował na trzech metrach, pozował do podwodnych zdjęć i jeszcze się uśmiechał. To największa nagroda dla nas jako opiekunów, widzieć tak olbrzymie postępy. Nurkowanie uczy pokory, odpowiedzialności, poszanowania do rzeczy i ludzi oraz współpracy i pomagania jeden drugiemu. To zwiększa wydajność i pojmowanie własnej roli w miejscu pracy i w społeczeństwie.

Pomiędzy dniami nurkowymi jest dzień przerwy na relaks, zabawę, zwiedzanie oraz różnego rodzaju atrakcje. Wszystko to jest po to, aby każdy z podopiecznych mógł doświadczyć czegoś nowego i ekscytującego, ale przede wszystkim w gronie przyjaciół i znajomych. Tak jak każdy z nas poznaje świat i doznaje nowych bodźców.

Nie tylko nurkowaniem człowiek żyje, dlatego jeździmy przy zachodzie słońca na koniach i wielbłądach. Zwiedzamy Egipt i jego skarby sprzed kilku tysięcy lat. Organizujemy mecze piłki wodnej oraz zawody pływania w basenie przy użyciu sprzęty ABC. Przy każdej z tych atrakcji obserwujemy zmiany zachodzące w zachowaniu podopiecznych. Małgosia nigdy nikomu nie spojrzała w oczy, kiedy z nią się rozmawiało, a dzisiaj zaprasza na kawę i opowiada o swoim codziennym życiu. Dlatego tak ważna jest integracja społeczna i wspólne przeżywanie nowych doświadczeń, bo tylko wtedy osoby z niepełnosprawnościami intelektualnymi są w stanie przezwyciężyć swoje obawy i otworzyć się na społeczeństwo i życie w nim na pełnych prawach.

Pamiętajmy jeszcze o jednej bardzo ważnej rzeczy, że przy każdym z tych doświadczeń występuję emocje, z którymi nie każdy jest w stanie sobie poradzić. I tu jesteśmy dla nich, poświęcamy każdą chwilę, aby porozmawiać, wyjaśnić to, co się z nimi dzieje, pomóc zrozumieć i ewentualnie zaakceptować zmiany, jakie zachodzą w ich życiu, sercu czy duszy. Udzielamy pełnego wsparcia emocjonalnego i zawsze mogą na nas liczyć. Taka forma pomocy jest najważniejsza na tego typu wyjazdach, dlatego kadra dobierana jest bardzo uważnie, patrząc na profesjonalizm, zaangażowanie oraz doświadczenie w pracy z osobami z niepełnosprawnościami intelektualnymi i chorobami psychicznymi.
Takich przykładów jest oczywiście o wiele więcej i powiem szczerze, że za każdym razem nie mogę się doczekać następnego wyjazdu i kolejnych przemian z poczwarki na pięknego motyla ?

Ferie w Egipcie

W tym roku postanowiliśmy zorganizować rodzinny wyjazd nurkowy w okresie zimowym, a dokładniej w ferie. Jest to spora odmiana dla dzieci, które kojarzą ciepło i kąpiel w morzu tylko z latem. Podjęliśmy wyzwanie i okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Nie każde dziecko i młody człowiek lubią zimę i narty. Szukają czegoś innego w tym okresie, a rodzice w jakiś sposób starają się sprostać oczekiwaniom swoich pociech. I tu wchodzimy My, zabierając całą ferajnę świetnych dzieciaków do Safagi, wsadzamy ich na wielką łódź i zaczynamy styczniowe szaleństwa w Morzu Czerwonym.

W ciągu roku szkolnego, chcąc zarezerwować sobie urlop, bardzo często rodzice zwracają uwagę, kiedy dziecko ma wolne i starają się dostosować do tych terminów. Z racji pór roku często decydujemy się na konkretny rodzaj wyjazdu. Nie w każdą zimę musi być tak, że trzeba jechać na narty. Pamiętajmy, że mamy dwa tygodnie ferii i fajnie jest połączyć dwie dyscypliny i być zadowolonym. Nie zawsze dzieci mają okazję być na plaży w styczniu i cieszyć się ciepłą wodą. Jest to ciekawa odmiana od dotychczasowych zajęć. Na rodzinny wyjazd nurkowy wybraliśmy Safagę i bazę nurkową Dive Top. Mieszkaliśmy w hotelu Menaville Village, gdzie pokoje są czyste, jedzenie bardzo zróżnicowane i dobre, ale przede wszystkim baza nurkowa jest pod nosem. Łódź czeka na nas na plaży hotelowej przy pomoście, a obsługa jest niezastąpiona. To bardzo ważne, jeżeli na wyjeździe mamy dużą grupkę dzieci, ponieważ ułatwia nam to życie i ratuje kręgosłupy ;). Wiadomo, że dziecko 10 czy 12 lat nie zawsze da radę dźwigać butle, a tu mięliśmy świetnych ludzi do pomocy, dzięki którym cała logistyka szła bardzo sprawnie. Każde dziecko oczywiście musiało na łodzi skręcić swój sprzęt i dopilnować gdzie się znajduje, aby później ubieranie się szło bez zbędnych nerwów. Mimo to załoga oraz instruktor cały czas mieli na nich oko 😉

Nie tylko dzieci nurkowały, ale ich rodzice także. To świetny moment na chwilkę odpoczynku i zanurzenie się w spokoju pod cudowne i czyste wody Morza Czerwonego. Każdy z rodziny ma czas dla siebie podczas pobytu na łodzi. Dzieci mają swojego instruktora, który się nimi opiekuje. Rodzice natomiast trzymali się swojego przewodnika, który pokazuje najciekawsze miejsca, wyszukuje pięknych stworzeń i czuwa nad bezpieczeństwem. Po nurkowaniach zasiadaliśmy do stołów na przepyszny lunch, przy którym dzieci opowiadały z ekscytacją, co widziały pod wodą i jak bardzo się nie mogą doczekać kolejnego zejścia pod wodę 😀

Safaga to naprawdę jedno z najróżnorodniejszych miejsc do nurkowania dla dzieci i dorosłych. Tu można zobaczyć wspaniałe rafy koralowe, wiele ryb i podwodnych zwierząt takich jak żółwie, czy delfiny. Są zatopione wraki, a jednym z nich jest słynny Salem Express. Nam pogoda dopisała i mogliśmy pokazać ten wspaniały wrak dzieciom. Oczywiście głębokość była dostosowana do ich wieku i uprawnień, czyli większość widzieli z góry, ale mimo to zrobił na nich ogromne wrażenie. Nie jest to widok, który można obserwować często, ponieważ takie warunki jak w Egipcie nie występują w wielu miejscach na świecie, aby dziecko mogło wejść do wody i obejrzeć stu dziesięciometrowy wrak promu pasażerskiego. Są to potężne emocje i niezapomniane wrażenia, które zostaną z nimi już na bardzo długi czas.

Jak to mówią, nie samym nurkowaniem człowiek żyje ;), dlatego popołudnia spędzaliśmy na szaleństwach na plaży i w hotelu. Chodziliśmy po miejscowych sklepikach, zwiedzaliśmy miasteczko Safaga i oczywiście nie mogło zabraknąć zakupów pamiątkowych J

Serdecznie polecamy rodzinne wakacje nurkowe nie tylko latem. Do zobaczenia J

POJĄĆ GŁĘBIĘ w Egipcie

W tym roku, dzięki sponsorom i sercom dobrych ludzi, udało się nam polecieć na wymarzony wyjazd nad Morze Czerwone do kraju faraonów i piramid. Tak, w tym roku w ramach nagrody za całoroczną pracę i nurkowania w programie „Pojąć Głębię” byliśmy w Egipcie.
W połowie października 2020 roku mieliśmy sposobność wyruszyć do Egiptu z naszymi uczestnikami programu Pojąć Głębię. Nie było to najprostszym wyzwaniem, ponieważ podczas pandemii i ograniczeń z tym związanych, musieliśmy dostosować się do narzuconych nam warunków. Przypomnę tylko, że dla większości z nas nie było komfortowe siedzenie w samolocie z maseczką podczas całego lotu który, przypomnę, trwał ponad 4,5 godziny. Po wylądowaniu trzeba było zmierzyć się z testami na obecności Covid-19.

Wiele osób bez żadnych dysfunkcji zdrowotnych mogłoby się uczyć od naszych wspaniałych podopiecznych. Jestem z nich bardzo dumna, ciężko to opisać słowami, a tym bardziej napisać o tym, jak wspaniale, mimo setki pytań i wielu obaw, poradzili sobie, jacy byli dzielni, wyrozumiali i niemożliwie cierpliwi. Chylę czoła i życzę każdemu tak wspaniałych cech przy braku tak wielu innych umiejętności.
Przejdźmy do rzeczy, bo po wielu godzinach lotu, testów, czekania na bagaż oraz podróży do hotelu i czekaniu na pokoje, nareszcie wskoczyliśmy do basenu 😀

Dla wielu osób wyjazd ten był pierwszym w życiu wyjazdem za granicę Polski, pierwszym lotem samolotem i stał się mottem przewodnim, gdzie było wiele pierwszych razy. Jednym z nich był basen na otwartej przestrzeni, w którym codziennie spędzaliśmy mnóstwo czasu. Organizowaliśmy mecze piłki wodnej, nawet te międzynarodowe. Z wielką przyjemnością zaangażowali się Egipcjanie i razem z nami świetnie się bawili :).
Codziennie były gry i zabawy na słońcu i w basenie. Przede wszystkim nurkowaliśmy w Morzu Czerwonym, w przepięknej scenerii raf koralowych i tysiąca ryb. Naszym bazowym centrum nurkowym, czyli pierwszym w Egipcie centrum nurkowym „Pojąć Głębię” było Centrum Nurkowe Optimist w Hurghadzie. Jej właścicielka Marta wraz z mężem Ahmedem opiekowali się nami w każdej chwili pobytu na łodzi i pod wodą. To wspaniała para instruktorów i bardzo pozytywnych ludzi.

Zamiarem wyjazdów programu „Pojąć Głębię” jest przede wszystkim nagroda za ciężką pracę w pubach spółdzielczych. Jednak w tym roku, okazało się, że franczyza tak bardzo się powiększyła, iż na wyjeździe spotkali się ludzie z kilku województw, a mianowicie — pomorskie, podlaskie, kujawsko-pomorski, łódzkie i podkarpackie. Dokładnie wyjechało wspólnie trzynastu podopiecznych oraz dziewięciu opiekunów/instruktorów. To właśnie ci wszyscy ludzie stworzyli niezapomniane wrażenia, cudowne chwile i nawet miłości 😀

Ilość przełamanych i pokonanych barier podczas tego wyjazdu, przekroczyła najśmielsze oczekiwania nas, instruktorów i opiekunów, ale przede wszystkim naszych wspaniałych podopiecznych. Mimo ogromnego rozrzutu terytorialnego każdy z każdym dogadywał się świetnie. Wzajemnie się pilnowali i dbali jeden o drugiego. Nikt nie zostawał w tyle, nikt nie był zapomniany i to jest coś pięknego i cudownego.
Wspólne wspieranie się podczas nurkowania, pilnowanie czy dobrze się ubrał, czy ma i gdzie ma swój sprzęt nurkowy. Interesowanie się przeżyciami nurkowymi współpartnerów oraz wsparcie w chwilach zwątpienia. Jedni skakali w całym sprzęcie z łodzi, a inni pomału schodzili z drabinki. Jednak nie było wyśmiewania, a raczej słowa zachęty i wsparcia. Niektórzy potrafili zanurzyć się ponad kilka metrów i wykonać 20-minutowe nurkowanie. Natomiast większość po prostu nurkowała wedle swoich potrzeb i na własnych warunkach. Coś pięknego, coś, co staramy się osiągnąć od dawna, czyli współżycie społeczne na pełnoprawnych zasadach i warunkach. To właśnie nurkowanie partnerskie i integracja dają takie efekty.

Jednak pokonywanie własnych demonów to jedno, ale widoki pod wodą rekompensowały cały strach. Tysiące kolorowych rybek, wielka lśniąca paleta barw koralowców oraz przejrzysta i krystaliczna woda, to widoki nie do pobicia. Każdy z nurkowania wychodził z olbrzymim uśmiechem na ustach i radością w sercu, nie mogąc doczekać się kolejnego nurkowania.

Nie tylko podczas nurkowania było pokonywanie barier i podwyższanie swojej samooceny. Podopieczni wsiadali na wielbłądy, jeździli końmi oraz zwiedzali piramidy. Śpiewali na scenie karaoke, zdobywali się na odwagę brania udziału w konkursach piękności. Potrafili się dostosować do panujących warunków i radzili sobie z nimi perfekcyjnie. Dlatego tak ważne jest w naszym programie, aby dalej działać, otwierać puby spółdzielcze i przede wszystkim nurkować. Bo każdy może wszystko, jeżeli tylko chce, bez barier i lęku, bez ograniczeń i powątpiewania w samego siebie a z motywacją, chęcią i pragnieniem bycia równym w społeczeństwie.

Nie miejsce było niesamowite podczas tego wyjazdu, tylko byli nim ludzie. To nie pierwszy ani ostatni wyjazd z „Pojąć Głębię”, ponieważ nasza misja będzie trwać, dopóki będziemy potrzebni 😀 A powrócić musimy, ponieważ nikt nie zobaczył żółwia morskiego, więc jest cel do osiągnięcia 😉

Wyprawa do RPA

Wyprawa do RPA

AFRICA IS NOT FOR SISSIES - SHARK WEEK 06.11 - 20.11.2021JagnaBlue zaprasza na wyprawę jedyną w swoim rodzaju do RPA, kraju olbrzymich przestrzeni, pysznego jedzenia, dużej ilości rekinów i zawsze uśmiechniętych ludzi.Początki RPA to dwie burskie republiki: Transwal i...

czytaj dalej

Safaga 2019

Egipt to duży kraj i zawsze znajdzie się fajne miejsce, do którego można pojechać. Tych, którzy często tu bywają, ciężko jest zaskoczyć, nie wracając w to samo miejsce. Innym zdarza się tak, że każde miejsce w Egipcie będzie pierwszym i wyjątkowym. Właśnie taki był ten wyjazd do Safagi, wyjątkowy, a dlaczego? Ponieważ nietuzinkowi i wspaniali ludzie, którzy tam byli, stworzyli tę wycieczkę fantastyczną, wyjątkową i przede wszystkim niezapomnianą.

Zebrało się nas na lotnisku w Warszawie 30 osób z całej Polski i nawet Europy. Powiem Wam szczerze, że to była od samego początku fantastyczna grupa, która od razu poczuła do siebie więź przyjaźni. Podczas wyjazdu wiele razy powtarzano, że to niesamowite, aby 30 osób było non stop razem, dbało każdy o każdego i świetnie wspólnie spędzało czas. I tak było przez cały pobyt.

Podróż była średniej długości, to znaczy trochę samolotem, trochę autokarem i trochę na piechotę do pokoi. Po odświeżeniu ciał przyszedł czas na zasłużony odpoczynek przy basenie. Ze względu na dość dużą ilość osób oraz wiele różnych planów działania, trzeba było omówić ramowy rozkład jazdy. Kilka osób kończyło kursy podstawowe, inni zaczynali je od zera, a jeszcze inni podwyższali swoje kwalifikacje. Nie można zapomnieć o osobach na wakacjach totalnych, czyli pełnej rekreacji i nic poza odpoczynkiem i nurkowaniami.

Wszystkie nurkowania odbywały się z łodzi, a korzystaliśmy z dobrodziejstw bazy nurkowej Dive Top. Pierwszy dzień jak zwykle jest najdłuższy i najbardziej zakręcony. Związane jest to z dość dużą ilością osób, które potrzebują sprzętu, balastu, porady i wyjaśnień gdzie co jest na łodzi i jakie panują tu zasady. Każdy, kto był pierwszy raz na dużej łodzi nurkowej, pewnie pamięta lekki stres przed nieznanym, pierwszy skok do wody, gdzie wysokość dokłada wielkich oczu. Dodajcie do tego wszystkiego pierwsze w życiu wejście w sprzęcie nurkowym i to skacząc z wysokości. Wielki szacunek dla każdego, kto właśnie w taki sposób rozpoczyna swoją przygodę z nurkowaniem, bo to nie jest tak oczywiste i proste za pierwszym razem. Po przebrnięciu przez osłonę niepewności i zdeprymowania, po wykładach i upewnieniu się, że każdy wie co ma robić, przyszedł czas na zanurzenie i oddanie się w ręce nieważkości i wolności. Tak właśnie można opisać nurkowanie, czyli czas sprzędzony tu i teraz bez trosk, zmartwień i poczucia upływającego czasu.

Wracaliśmy z nurkowań każdego dnia około godziny czwartej po południu. Dla grupy relaksacyjnej to był czas wolny, natomiast na grupę kursową czekały jeszcze wykłady i omówienie dnia nurkowego. Wieczory spędzaliśmy na odpoczynku, paleniu shishy oraz długich rozmowach i poznawaniu siebie. Wielu z nas pozyskało wspaniałych przyjaciół i znajomych, inni tylko wzmocnili swoją więź. Mimo iż każdy robił to, na co miał ochotę (spacery na plaży, zakupy w okolicznych straganach, czytanie i opalanie się), to zawsze było jakieś wspólne jestestwo i wzajemna dbałość.

Kolejne nurkowania zaskakiwały nas swoimi wspaniałymi urokami, pięknymi rafami oraz niesamowicie dużą ilością ryb. Eksplozja kolorów, poruszanie się każdego żyjącego ogniwa oraz jedwabiste ruchy wody, czynią z Morza Czerwonego to coś, czego nigdzie indziej nie znajdziecie. To wołanie błękitu, swoistego rodzaju czystość i wyrazistość barw, wzbudza niepohamowane uczucie bycia pod wodą przez cały czas. Natomiast wynurzenie się powoduje i bardziej wzmaga chęć powrotu, która jest silniejsza niż cokolwiek znane. Wystarczy wejść tam tylko raz i gwarantuje, że zrobicie wszystko, aby móc wrócić w to miejsce ponownie. Tak właśnie działa Morze Czerwone na wielu znanych mi ludzi. I dobrze, bo w tempie zniszczeń świata trzeba się spieszyć, by móc przez jeszcze jakiś czas współżyć z tak magicznym środowiskiem, jakim jest rafa koralowa. Mam nadzieję, że w tak zacnym gronie jeszcze raz będziemy mieli przyjemność zanurkować i spędzić wspólnie czas. Tych, którym nie udało się polecieć z nami, serdecznie zapraszamy na kolejne nasze wyprawy, nie tylko do Egiptu.

Wyprawa do RPA

Wyprawa do RPA

AFRICA IS NOT FOR SISSIES - SHARK WEEK 06.11 - 20.11.2021JagnaBlue zaprasza na wyprawę jedyną w swoim rodzaju do RPA, kraju olbrzymich przestrzeni, pysznego jedzenia, dużej ilości rekinów i zawsze uśmiechniętych ludzi.Początki RPA to dwie burskie republiki: Transwal i...

czytaj dalej
WADI LAHAMI – Majówka 1-8.05.2021

WADI LAHAMI – Majówka 1-8.05.2021

Zapraszamy na jedną z najbardziej spektakularnych wypraw nurkowych do Egiptu, jaka istnieje, gdzie nurkowania są w magicznych i dziewiczych rafach. Zawsze marzyliście o safari nurkowym gdzie w tydzień robi się 20 nurkowań w niedostępnych miejscach, ale jedyną...

czytaj dalej