LOGWY

Powoli zamykamy projekt (Wy)nurzeni. Ekspedycja wigierska a mimo to w niedzielę udało nam się zanurkować w nowym jeziorze. Białe, bo tak owe jezioro się nazywa, jest otoczone przez trzciny, bagniste i muliste brzegi oraz gęsty las. Położone jest obok jeziora Królówek, za jeziorem Gałęzistym, a dojazd do Białego nie należy do najprostszych. Co prawda jest tam droga i można nią jechać jednak w pewnym momencie zaczyna stromo opadać w dół, następnie są dwa ostre zakręty i na tym koniec. Czyli dalej las i brak możliwości jazdy samochodem, no może ktoś dał by radę quadem. My zaparkowaliśmy samochód tuż przed zjazdem, co wiązało się z dźwiganiem całego sprzętu nad jezioro.

Droga prowadziła przez gęste zarośla i śliską ściółkę leśną. Po dwóch kursach tam i z powrotem, udało się nam złożyć sprzęt w szybkim tempie i tak też chcieliśmy wejść do wody. Okazało się to trudniejsze i nie takie szybkie jak zakładaliśmy. Pierwszy poszedł Łukasz i od razu na brzegu wpadł w muł po uda. Przedostał się na głębszą wodę tylko i wyłącznie idąc na czworaka. Ja ruszyłam zaraz za nim i mimo rad jakie mi udzielił nie było mi łatwo. Po ciężkim czołganiu się oraz zapadaniu w gęstym mule w przygniatającym mnie sprzęcie, dotarłam do wody na tyle głębokiej aby móc odpłynąć. Nie mam pojęcia jak Emil to wykonał z twinem na plecach, ale dotarł do naszej dwójki, według mojej opinii, dość szybko.

Pomimo bardzo niedogodnych warunków panujących na brzegu, sama woda była zaskakująco przejrzysta choć nie za głęboka. Początkowo poszliśmy w głąb jeziora aby sprawdzić jego głębokość. Po 8 minutach zawróciliśmy ponieważ zawiesina na 6,5 m była taka gęsta, że przestaliśmy siebie na wzajem widzieć. Dalsza podróż zatem nie miała sensu i skręciliśmy w prawo w kierunku litoralu. A tam piękna podwodna roślinność choć ryby brak. Po dobrych 20 minutach płynięcia, już w drodze powrotnej, pojawił się olbrzymi lin. Podobno Emil widział także szczupaka częściowo zanurzonego w mule, ale nie udało się nam go uwiecznić na filmie bądź zdjęciach.

Po nurkowaniu czekała nas ta sama droga wyjścia co wejścia. Ja postanowiłam sprawdzić inne miejsce, co wcale nie było łatwiejsze, wręcz bym rzekła, że trudniejsze. Mimo braku sprzętu, który oddałam mężowi, wyjście okazało się dłuższe i bardziej grząskie niż wejście. Nic innego mi nie pozostało jak brnąć przed siebie. Panowie wyszli w tym samym miejscu co weszli i jakoś łatwo im poszło. Nasze zmagania fotografowali z brzegu Hubert z Miłoszem, co zaowocowało nietypowym materiałem dowodowym. Hubert opowiedział jak po zanurzeniu zaczęły latać nad nami rybitwy, a w ślad za bąblami powietrza zanurkował kormoran i zaraz wypłyną. Całe zamieszanie obserwował z wysoka orzeł bielik, któremu po chwili towarzyszył kolega. W tak bezludnym miejscu, zamieszanie wywołane naszym pojawieniem się, musiało mieś jakiś odzew ze strony natury. Niestety, akcja była tak szybka, że Hubert nie zdążył zrobić zdjęć. Udało mu się nakręcić trochę filmu, który jak tylko będzie gotowy, zamieścimy na portalu Facebook.

Już niedługo kończymy nasz projekt i poinformujemy Was kiedy dokładnie odbędzie się uroczyste zakończenie zwieńczone imprezą z pokazem filmu i mnóstwem zdjęć. Nie zabraknie również muzyki na żywo, ale to już niespodzianka 🙂

wpn

 

ban-spons

Wyprawa do RPA

Wyprawa do RPA

AFRICA IS NOT FOR SISSIES - SHARK WEEK 06.11 - 20.11.2021JagnaBlue zaprasza na wyprawę jedyną w swoim rodzaju do RPA, kraju olbrzymich przestrzeni, pysznego jedzenia, dużej ilości rekinów i zawsze uśmiechniętych ludzi.Początki RPA to dwie burskie republiki: Transwal i...

czytaj dalej